środa, 19 stycznia 2011

Hulaj dusza, piekła nie ma

„Hulaj dusza, piekła nie ma” – to znane nam wszystkim powiedzenie najlepiej oddaje atmosferę, w jakiej swój wolny czas spędzają żacy z całego świata. Ich inwencja twórcza w organizowaniu imprez nie zna granic. Pomysł prześciga pomysł.

Prymat wśród studenckich imprez w naszym kraju wiodą juwenalia. Nikomu nie trzeba wyjaśniać, czym one są. Jednak mało kto wie, że największe święto studentów wywodzi się ze starożytnego Rzymu. Już cesarz Neron zorganizował sportowe igrzyska młodzieniaszków zwane „iuvenalis”.

Przetrwały one do dziś, jednak w nieco zmienionej formie. Polskie juwenalia organizowane są co roku, w maju, a rozpoczynają się od symbolicznego gestu, jakim jest przekazanie studentom kluczy do bram miasta.

Od tego momentu trwa maraton masowych koncertów z udziałem największych gwiazd, barwnych korowodów, niekonwencjonalnych zawodów, takich jak Wyścig Smoczych Łodzi, zdarzają się konkursy karaoke, kabaretony, czy projekcje filmowe.


Bardzo podobnie do Polaków świętują studenci z Rosji. Obchodzą oni hucznie dzień będący wspomnieniem ich patronki. Chodząc od baru do baru popijają gorzałkę i wyśpiewują motto: „Bądź wesoły i pijany w święto Tatiany”.

W bardziej ekskluzywny sposób bawią się młodzi Amerykanie. Co roku ma miejsce tzw. Spring break – przerwa, w czasie której uczniowie i studenci większymi grupami wyjeżdżają poza miejsce swojego zamieszkania i bawią się na całego. Wygrzewają się na plażach popijając orzeźwiające drinki, a wieczorami udają się na dyskoteki. Najczęściej wybierają miasta na południu kraju ze względu na panującą tam pogodę. Modne stały się także podróże na Karaiby czy do Meksyku.

Niebanalna jest także alternatywa spędzania wolnego czasu przez żaków z Republiki Południowej Afryki. W trakcie wrześniowej przerwy gromadzą się oni tłumnie na Reed Dance Ceremony, organizowanym przez dwie grupy etniczne barwnym festiwalu, polegającym na widowiskowych, tanecznych spektaklach.

Zobaczmy jak wygląda sytuacja na wyspach Brytyjskich. Studenci ruszają na tzw. Pub Crawl – maraton po barach i knajpach. Powszechnie znane są również „fancy dress party” czyli współczesne bale przebierańców.

„Jedzą, piją, lulki palą. Tańce, hulanka, swawola” – chciałoby się rzec za Mickiewiczem… Trudno nie zgodzić się z tym, że studenci z całego świata, niezależnie od płci, narodowości, miejsca zamieszkania czy uczelni bawili się, bawią i bawić się będą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz